Tak wiele do nauczenia się, tak wiele do przeczytania, a tak mało czasu. Przeglądając moją tablicę na Facebooku podglądam aktywność znajomych, a tam ciągle: ten wybiera się na wydarzenie, tamten właśnie wrócił i chwali się zdjęciami, ten chodzi na kurs, tamten ma egzamin, znów wydarzenie. Ludzie, kiedy wy na to wszystko znajdujecie czas? Trzeba by pracę rzucić w cholerę i zajmować się tylko uczeniem się i chodzeniem na eventy. Na pewno byłabym spełniona towarzysko, choć przez krótki czas, bo potem zdechnę z głodu.
Kiedy tak spływają mi do skrzynki kolejne newslettery, kolejne oferty fajnych kursów, zaczyna narastać we mnie panika. Swego czasu miałam taki folder specjalny, gdzie odkładałam takie maile czy linki na strony do przeczytania na później. Ale to później nigdy nie nadchodziło, więc musiałam pogodzić się ze świadomością, że to beznadziejne i teraz te maile po prostu usuwam. Straszne marnotrawstwo wiedzy, potworna strata – tak to odczuwam. Jak pozostać na czasie, jak nadążać za rozwojem swojej branży, jeśli pracy i zleceń jest tyle, że nie ma czasu na nic innego?
Niedawno Polskę odwiedził specjalista z Microsoftu, który opowiadał jakich ludzi teraz się poszukuje do pracy. Podkreślał jak ważna jest interdyscyplinarność, która umożliwia twórcze podejście do problemów i w związku z tym znalezienie lepszych, innowacyjnych rozwiązań. Ale jak pozostać interdyscyplinarnym jeśli wiedzy przyrasta i aby wykonywać rzeczy prawidłowo ciągle trzeba się uczyć. Jeśli chcesz znać się na wielu tematach, we wszystkich będziesz mieć wiedzę powierzchowną. Oczywiście dużo zależy od ilości czasu jaką masz do dyspozycji – im więcej lat za tobą, tym więcej masz doświadczenia i wiedzy. Ale jeśli spojrzę na własną wiedzę i doświadczenie – to czego uczyłam się o budowaniu stron dekadę temu można już spokojnie wyrzucić na śmieci, więc co mi po takiej wiedzy.
Terapia szokowa może się skończyć śmiercią pacjenta
Kiedy mowa o zalewających cię ze wszystkich stron informacjach (fachowcy nazywają to szumem informacyjnym, ale nie do końca to określenie pasuje do sytuacji kiedy “cały ten zgiełk” sobie dobrowolnie zamówiliśmy), w grę wchodzi jeszcze jedno zjawisko, o którym większość z nas nie wie lub zapomina. Ja osobiście mam z tym wielki problem. Kiedy byłam na studiach (studiowałam dziennikarstwo), doktor prowadzący konwersatorium zwrócił nam uwagę na funkcjonowanie prawa nie tylko do informacji, ale także od informacji.
Prawo OD informacji
Prawo od informacji. Fascynująca sprawa. O co kaman? Masz prawo nie chcieć otrzymywać określonych informacji. Znamy to wszyscy w formie adblocków czy przepisów walczących ze spamem. Ja przypominam sobie o tym prawie zawsze kiedy na tablicy na fejsie zobaczę posta od znajomego o kolejnym zakatowanym psie, katastrofie ekologicznej czy innych okropieństwach. Nie chcę tego oglądać, nie chcę tego wiedzieć. Nie interesuje mnie to, że Twoim zdaniem to jest tchórzostwo i chowanie głowy w piasek. Ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego jak wygląda sytuacja, nie potrzebuję uświadamiania na siłę. Nie masz prawa mnie do tego zmuszać, a robisz to jeśli bez zastanowienia naciskasz przycisk “wyślij”. Nie każdego zmotywuje to do działania, niektórych to zniechęci. Terapia szokowa zakończy się śmiercią pacjenta. To jest dość istotny problem do rozpatrzenia dla aktywistów. Uprzejmie zatem proszę o respektowanie mojego prawa od informacji.